Archiwum 17 marca 2005


mar 17 2005 Czwartek 17 marca
Komentarze: 2

No więc tak, dzień się zaczął nagłą pobudką bo przed wyjściem do szkoły musiałem jeszcze iść do sklepu (czego nienawidzę). Poszedłem sobie do szkoły no i w szkole jako pierwsza lekcja to plastyka, oddawał jakieś zeszyty ale ja wogóle go nie słychałem bo cały czas pykałe na telefonie =] Po technice angielski z tą jebniętą praktykantką (ona jest taka jebnięta, że to jest koniec). No więc siedzę sobie na angliku i nic nie robię ona oczywiście mówi żebym się obudził bo jakieś idiotyczne zabawy wymyśla. Po angielskiem poszliśmy z paluchem do jego chaty po strój na w-f bo zapomniał. No i sobie idziemy do budy i wchodzimy do podstawówki idziemy na salę od w-f a tak jakiś bezsensowny mecz...nasza szkoła grała z gim 1, nasi dostali niezłe baty =P Mecz się skończył trochę wcześniej i jeszcze zdążyliśmy zagrać w siate =D Po w-f nudna matma (nie będe jej opisywał) póżniej polski. Mieliśmy poslki w sali od bioli i siedziaeliśmy z Bobem Ratajem I maciejem z tyłu. Tam stakły jakies kwiatki, wzięliśmy butelkę od coli 0,5 i podlewaliśmy (w sumie wlaliśmy w takie akwarium 2l). Odkryliśmy przeciek wzięliśmy chusteczki i musieliśmy wycierać bo jakby sie jucha skapneła to by był dym w chuj...więc chusteczki były w chuj mokre i poszedłem jedną wyrzucić rzuciłem z daleka i przykleiła się do tablicy, no myślałem, że tam zaraz ze śmiechu się na glebie wyłożę. Po polskim pełnym wrażeń mieliśmy plastykę (nie ma co opisywać po prostu jeden wielki shit!!). Później chemia, reszta pisała kartkówkę ( ja pisalem wcześniej). Takie kartkówki są zajebiste w chuj, wszyscy tak ściągali, że to jest masakra. Chemica się wkurwiała w chuj....wszyscy mnie podpuszczali żebym pobił swój ostatni rekord...ściągnęłem spodnie do kolan i teraz chcę do kostek. Typowo siedziałem w samych gaciach =] Poszedłem póżniej do domu...wchodzę do domu, a tam bracholek wpierdala moją czekoladę. Nie wydzierałem się na niego, on słyszał tylko mój śmiech jak mu zajebałem z papcia =] Później jak mnie dorwał to troszkę bolało. No ale jakoś przestało boleć...później aż do 18 grałem sobie w NHL'a i siedzę tu przed kompem i piszę bloga...Jeszcze chciałem pozdrowić kilka osóbek...jak zawsze Anetke, Kasie, Niunie i ogólnie wszytkie laski z naszej budy...

craft : :